Doszło niedawno do erupcji wulkanu na Islandii. Wulkan o nazwie Eyjafjallajokull - spowodował poważne konsekwencje dla całej północnej Europy.
Mamy już do czynienia z powodzią o wielkiej skali na terenie Islandii, spowodowaną stopnieniami lodowca, za wcześnie zaś by robić bilans strat, gdyż żywioł dalej zbiera swoje żniwo- wody nadal przybywa. Na domiar złego, do atmosfery przedostaje się ogromna, rozległa chmura ciemnego, czarno- brązowego i popielatego pyłu i pary wodnej. Skala zjawiska jest naprawdę ogromna. Przestrzeń powietrzna nad wieloma krajami Europy Północnej została zamknięta, zostały zamknięte także lotniska. Straty jakie ponoszą linie powietrzne, liczone są już w milionach euro dziennie.
Wulkan Eyjafjoell, obudził się po 187 latach uśpienia. Ostatnia jego aktywność notowana była między 1821 a 1823 rokiem. Wcześniej wybuchał w 1612 i 920 roku. I za każdym razem "budził" inne zagrożenie, dużo potężniejsze: pobliski wulkan Katla. Czy tak będzie i tym razem? Kiedy wreszcie osłabnie na dobre i przestanie wypuszczać do atmosfery olbrzymie ilości pyłu? To są pytania, na które naukowcy z Islandii i na Świecie, być może nie znają odpowiedzi. Mamy do czynienia z poważnym żywiołem- a te zwykle są nieprzewidywalne i brzemienne w skutkach.
Miłośnicy obserwacji nieboskłonu, ludzie specjalizujący się w zdjęciach o tematyce astro-foto, będą mieli pole do popisu, gdyż będziemy mogli obserwować liczne, krwisto- czerwone zachody Słońca, całe niebo może być bardzo malownicze, jeśli jedynie pogoda nam dopisze.